środa, 30 kwietnia 2014

Nowa limitowanka Essence ? Pędzle !!

Nie wiem jak wy, ale ja pędzle odkryłam w zasadzie nie dawno. Ok 2 lata temu, jak nie mniej. Do makijażu używałam zwykle palców, czy pacynek dołączanych np do cieni.
Teraz nie wyobrażam sobie bez nich życia. W spartańskich warunkach, jak trzeba, to i umaluje się oczywiście nawet jednym palcem :D Ale i tak wolę pędzle ;)
Ne mogłam więc przejść obojętnie obok nowej limitowanej edycji Essence. Otóż tym razem Essence postawiło wyłącznie właśnie na pędzle.
Całośc prezentuje się tak :
 Marzy mi się jeszcze pędzel do różu (pierwszy z lewej). Może na niego gdzieś trafię ;)

Co mówi producent :

Pędzle essence bloom me up! tools - kolekcja limitowana kwiecień 2014

Nadeszła wiosna, a wraz z nią nowe zasady: używaj akcesoriów do makijażu i rozkwitaj! Po raz pierwszy w swojej historii essence przygotowało całą trend edycję poświęconą tylko akcesoriom kosmetycznym. Od kwietnia trend edycja “bloom me up! tools” pomoże w profesjonalnych stylizacjach.

Wszystkie produkty są w zachwycających wiosennych kolorach, zdobione ornamentami kwiatów i lekkimi koronkami. Wszystko to sprawia, że poczujesz wiosenny przypływ energii do zabawy makijażem i inspirację do kreacji nowych stylizacji. W kolekcji nie zabrakło także modnej praktycznej kosmetyczki na pędzle i szczoteczki, która z pewnością zmieści się w każdej damskiej torebce.

A co mi udało się upolować ?
Pędzle są mięciutkie, nie wypada z nich włosie przy praniu, ani przy użytkowaniu. I mają bajecznie kolorowe opakowania - są świetne, od razu z samego rana poprawiają humor przy makijażu :) Człowiek nie wydaje się wtedy taki szary i niemrawy :D
Pędzel do pudru - 12,99

Pędzel do stylizaji brwi - 10,99
Duży pędzel do cieni - 6,99
Mały pędzel do cieni - 5,99

Jak na Essence przystało - świetna jakość i niskie ceny !

Ceny pozostałych produktów :
  • aplikatory (5 sztuk) - 5,99zł
  • gąbka do korektora - 12,99zł
  • pędzel do różu - 11,99zł (!!!!!!!)
  • etui na pędzle - 15,49zł 
Wiem, ze w Naturze jeszcze ich nie ma, ale pojawiły się w Hebe i  Super Pharm. I znikają w mgieniu oka :D
Niczym świeże bułeczki w piekarni za rogiem o 6 rano (czy ludzie nie mają już co robić ? Ja tam śpię :D)
 
Trzymajcie się,
Pozdrawiam cieplutko W. :*

poniedziałek, 28 kwietnia 2014

Upolowane w kwietniu !

Kwiecień jak każdy miesiąc upłynął mi niesamowicie szybko. Dziwne ? Czas zapierdziela jak mały samochodzik, taka jest prawda. A ja oczywiście zdążyłam kupić miliard kosmetyków. Czy to się kiedyś zmienić ? Wątpię :DA oto co upolowałam :
Koloróweczka :
- Golden Rose - velvet matte lipstick - 01 - 8,72/wyspa GR (Wrocław, np. Magnolia, Borek) - pamiątka z Szaleństwa zakupów z Grazią :) podobno ta matowa seria jest niesamowita, przekonamy się ;)
- Golden Rose - perfect shine lipstick - 205 - 7,68/ wyspa GR - tą konkretną chciałam już od dłuższego czasu, ale szczerze mówiąc bez szału. Dziwnie wygląda na moich ustach.
- Essence - Circus Circus - highliter - gratis podczas zakupów w Hebe. Fajnie, bo kiedyś chciałam ten rozświetlacz, a jak się zabrałam do sklepu po niego, to się okazało, że oczywiście jest już nowa limitka ;/ . Radość gości w moim sercu :D
- Rimmel - Skandaleyes Rockin'Curves - 13,59/Rossmann - z kuponem -20% udało mi się ją dorwać taniej. Wiem, że zdania są podzielone, ale ja lubię duże szczotki, szczególnie z klasycznego włosia, więc jak będzie do tego dawała fajny efekt to kto wie... może stanie się ulubieńcem ;)
- Catrice - Absolute Eye Colour - 670 Vanilla & Charles; 090 Bring Me A Frosted Cake; 630 Fancy A Coppa Tea ? - 3za2 - 23,99/Drogerie Natura - nic nie wiedziałam o trem promocji, weszłam ostatniego dnia, przez przypadek. Wybór był oczywisty :D A że na telefonie spisane mam numerki, które mnie interesują, szybko mi poszło. I moja lista wreszcie topnieje ;)
- P2 - eye dream - 070 sunset glamour - gratis do balsamu Balea. Wygląda dość ciekawie.
- Inglot - Matte 360; AMC Shine 108 - 8,00/Inglot - to reszta Zakupowego Szaleństwa. Jak widać postarałam się i nie kupiłam zbyt dużo ;) A cienie Inglota uwielbiam !!

I pielęgnacja :
- Rival de Loop - pure skin - 0,99/Rossmann - namówiła mnie pani przy kasie. Dawno nie miałam żadnej gotowej "saszetkowej" maseczki. Skład byle jaki, mam nadzieje, że nie zrobi mi krzywdy ;)
- Isana MED - Urea Nachtcreme - 5,99/Rossmann - jako, że uwielbiam serię Isany z mocznikiem, jak tylko zobaczyłam ten krem na półce nie mogłam się opanować. No i ta cena ! Niesamowita. Niestety nie ma wersji na dzień ....
- White Flowers - Błoto z Morza Martwego - 15,39/Rossmann - gigantyczna paka błotka. Lubię to ! ;)
- KTC - Olej Jaśminowy - 9,00/Smaki Świata (Wrocław np. Renoma, Magnolia) - olej jaśminowy przeznaczony jest do włosów suchych. Postanowiłam wypróbować. Właściwie to wstąpiłam tam po olej musztardowy, a że nie było, to się pocieszyłam :D
- KTC - Olej Kokosowy - 12,90/Smaki Świata - tego olejku chyba nikomu nie muszę przedstawiać ;)
- Serical - Crema al Latte - 9,09/Hebe - dość sławna maska do włosów, zobaczymy jak się u mnie sprawdzi. Starczy mi chyba na 5 lat :D
- Alterra - Duschgel - Bio-Mohnblute and Bio-Mandel - 3,59/CND w Rossmannie - jak mogłam go nie wziąć za taką śmieszną cenę ? :D Poza tym świetnie pachnie ;)
- Venus - Hipoalergiczna emulsja do higieny intymnej - z rumiankiem - ochronna - 4,39/CND w Rossmannie - niestety skład nie za ciekawy, czego w szale zakupowym nie sprawdziłam w sklepie. Jak coś dziwniego będzie się działo najwyżej zużyję do ciała ;)
- Venus - Hipoalergiczny żel do higieny intymnej - z alantoiną - łagodzący - 4,39/CND w Rossmannie - jak wyżej ;)
- Balea - Jeden Tag Schampoo - Gruner Apfel - 0,65€/DM - lubię te szampony, a że pojawiła się nowa limitka, nie mogłam przejść obojętnie (pomimo, że zapas mam dość spory)
- Balea - Dusche&Creme - mit Erdbeerduft - 0,65/DM - przyjemniaczek, i fajny zapach ;)
- Balea - Dusche - Carambola Lambada; Melon Tango - 0,65€/DM - nowa limitka, a ja wzięłam tylko dwa ? Oł jee :D
- Balea - Bodylotion- Cocos&Scheanuss - 1,65€/DM - szczerze ? Wzięłam ze względu na gratisik :D
- Ives Rocher - Beaute a Croquer - Odświeżająco-chłodząca maseczka z wyciągiem z żurawiny - 21,90/YR - jeden zestaw był gratis, drugi wybrałam sama. Oczekiwałam czegoś fajnego. Chłodzić to to nie chłodzi, ogólnie jakieś takie nijakie ...
- Ives Rocher - Beaute a Croquer - Peeling do twarzy z pudrem z pestek moreli - 21,90/YR - tu też jestem zawiedziona. Peeling bardzo delikatny, ledwo wyczuwalny, jakoś na razie mi nie przypasował.
- Ives Rocher - Jedwabisty szampon odżywczy do włosów suchych - 11,90/YR - lubię te szampony, sprawdzają mi się, więc i tym razem wpadł do koszyka ;)
- Ives Rocher - Baumes Nature - Balsam regenerujący do ust - 9,90/YR - nie żebym cierpiała na brak balsamów do ust, ale jakoś mnie przyciągnął ...
- Ives Rocher - Sebo Specific - delikatny peeling oczyszczający - 29,00/YR - z nim wiążę duże nadzieje.
- Glinka Marokańska Czerwona Wulkaniczna - 8,00/Lawendowa Szafa
- Glinka Różowa Egipska - 8,00/Lawendowa Szafa
- Glinka Błękitna Tybetańska z ekstraktem z Żeń-Szenia - 8,00/Lawendowa Szafa
- Glinka Zielona Himalajska Tian Shan z ekstraktem z zielonej herbaty - 8,00/Lawendowa Szafa

Klikając w link dowiesz się o nich więcej ;)

Nie zamierzam nic kupować do końca życia :D

Trzymajcie się,
Pozdrawiam cieplutko W. :*

piątek, 25 kwietnia 2014

Moje zakupy na -49% w Rossmannie

Jak wszyscy z was już wiedzą (cóż wątpię, ze jest taka osoba, która jeszcze nie wie) Rossmann zaszczycił nas nową gorącą promocją. Oczywiście nie mogłam z niej nie skorzystać :D
Ta promocja trwa od niedzieli (włącznie) i obejmuje pudry, podkłady, korektory i róże.
Kolejne, bo Rossmann koniecznie chce uszczęśliwić nasze portfele, będą :

  • 28.04-04.05 - tusze, cienie, kredki, eyelinery
  • 05-11.05 - szminki, kredki do ust, lakiery
A jakby tego było mało w Drogerii Natura -40% :
  • 28.04-05.05 -  na wszystkie kosmetyki kolorowe (czaję się na Cartice i Essence, może trafię na coś za grosze :))
Mój portfel już płacze, tym bardziej, że akurat w tym miesiącu mam masę wydatków !!
No nic, przecież i tak tam pójdę :D
A co udało mi sie kupić ? :

- Miss Sporty - So Matte Perfect Stay - Smooth Pressed Powder - 002 Medium - 6,39 - Szczerze mówiąc to wzięłam go ze względu na cenę. Może akurat się sprawdzi
- Miss Sporty - Liquid Concealer - 001 Light - 5,69 - jak powyżej
- Maybelline - Dream Fresh BB - Fair - 12,19 - na jego temat słyszałam tyle dobrego, że wreszcie się skusiłam i postanowiłam spróbować ;)
- Rimmel - Stay Matte Long Lastin Pressed Powder - 005 Silky Beige - 13,19 - mój najdroższy zakup :D też podobno świetny ;)
- Lovely - natural beauty Blusher - 05 - 4,39 - niesamowity kolor, myślę że będzie idealny na lato, chyba jedyny bez drobinek, przynajmniej z tych co zostały na opustoszałych półkach :D

Za całość zapłaciłam 41,83. Myślę, że to świetny wynik :D Tym bardziej, że wszystkie te produkty kupiłam jednego dnia, w jednym sklepie. A byłam jeszcze w kilku innych :D
Mimo wszystko jestem z siebie dumna :))

A wy co kupiłyście ? Zaszalałyście ? Pochwalcie się ;)

Trzymajcie się,
Pozdrawiam cieplutko W. :*

sobota, 19 kwietnia 2014

Pisankowo - Manhattan, Lotus Effect, Nail Polish

Pewnie wiele z Was jest już zajęta przygotowaniami świątecznymi (ja zresztą też, dobrze że mam tylko jeden piekarnik, przynajmniej mogę odpocząć:D), więc tak dla rozrywki, szybciutko, podzielę się z Wami moim najnowszym lakierowym odkryciem.
Mianowicie Manhattan LOTUS EFFECT w odcieniu 71S.
Właściwie to miałam takie szalone noworoczne postanowienie, żeby nie kupować lakierów, skupić się na tych co mam. Wykończyć je i kupować mniej, ale za to lepszych,a co za tym idzie trochę droższych (mam na myśli Essie, ale zamierzam zacząć od Rimmel SalonPRO).
Ale nie mogłam przejść obojętnie obok tego cuda. Nawet próbowałam mu się oprzeć. Siedem razy wchodziłam do Rossmanna i oglądałam go z każdej strony. I jak widac uległam ;)
Kolor na pewno nietuzinkowy. To delikatna mięta z zatopionym brokatem we wszystkich kolorach tęczy.
Daje to naprawdę niezwykły efekt na paznokciach.
Konsystencja dość lejąca, na pewno nie gęsta, dzięki czemu jestem pewna, ze lakier długo będzie mi służył ;) Spokojnie można go stosować jako samodzielny lakier - tak jak ja. Dwie warstwy całkowicie wystarczają do pełnego krycia, co bardzo mi się podoba, bo z tego typu lakierami różnie bywa ...
Faktura po wyschnięciu jest trochę chropowata, ale po dodaniu top coatu zupełnie tego nie czuć (no, może troche, ale jest to właściwie niezauważalne). Nie napisałam Wam jeszcze, ze ten lakier wysycha i ekstremalnie szybkim tempie ! Kolejny jego plusik ;)
Bardzo dobra jest też jego trwałość - wytrzymuje na paznokciach prawie siedem dni ! Dla mnie to super jakość. Zwykle maluje paznokcie 2-3 razy w tygodniu (szybo mi się ścierają końcówki, niezależnie od jakości lakieru), ale z lenistwa i totalnego braku czasu zostawiłam go na dłużej. I dzięki temu kolorowi nie widać, ze końcówki się starły ;)
A co do zmywania, to też zadziwiająco dobrze się zmywa jak na lakier brokatowy. Trzeba się trochę bardziej przyłożyć, owszem. Ale nie muszę bawić się z folią aluminiową, co zawsze robiłam.
No i co jeszcze ? Pędzelek zwykły, standardowy. Nie zostawia smug.
Musze się przyjrzeć innym wersjom kolorystycznym ;)

Mojemu TŻ skojarzył się z pisankami, stąd też taki tytuł :D A wy co sądzicie ?

Czyż on nie jest piękny ? *-*

A korzystając z okazji chciałabym Wam życzyć zdrowych i wesołych Świąt Wielkiejnocy. Spędźcie je z rodziną, w spokojnej, pełnej miłości atmosferze ;)

Trzymajcie się,
Pozdrawiam cieplutko W. :*

czwartek, 17 kwietnia 2014

TAG : Moja makijażowa historia

Dzisiaj zapraszam Was na luźniejszy post, tak rozrywkowo przed Świętami :D
Ostatnio cierpię na totalny brak czasu. Dziwię się, że mam czas jeszcze się umyć :D
Generalnie w skrócie wywracam swoje życie do góry nogami, studia, praca, praktyki, a do tego jeszcze szykuje mi się poważna przeprowadzka. A jeszcze zastanawiam się nad pójściem na drugi kierunek.
Doba jest zdecydowanie za krótka. (Nigdy nie myślałam, ze to powiem, ha!)

Ale to nic, nie ważne, czytacie to nie po to, żebym się użalała, tylko po to żeby się odprężyć. Przynajmniej ja między innymi dlatego zaglądam na blogi ;)

Przejdźmy więc do tagu, który wypatrzyłam niedawno u Lady Hope , wydał mi się na tyle ciekawy, że postanowiłam go zrobić i u siebie ;)

1. W jakim byłaś wieku kiedy zaczęłaś się malować ?
Tak szczerze mówiąc, to malowałam się już mniej więcej od klas 4-6 podstawówki, dokładnie nie pamiętam. Ale to tylko na szalone szkolne dyskoteki :D A tak na co dzień To w 3 klasie gimnazjum zaczęłam od rzęs i korektora pod oczy, potem stopniowo jakaś kolorowa kredka na powiece (z tych grubszych, 2w1). A pełny makijaż zaczęłam robić dopiero na studiach.
 2. Jak to się stało, że zaczęłaś się interesować makijażem ?
Chyba jak u większości - za sprawą koleżanek i kolorowych magazynów.
 3. Jakie są niektóre z Twoich ulubionych marek ?
Ojojojojoj... Ja lubię wiele marek, ale nie mam chyba takiej, z której lubię każdy rodzaj produktu Np. z Maybelline bardzo lubię mascary, z Rimmel szminki. O z Catrice dużo lubię, bo i szminki i cienie i produkty bo brwi.Bardzo fajne produkty ma też Sleek, na razie mam tylko cienie, ale mam ochotę na coś kolorowego do twarzy, widziałam że mają też cienie do brwi.
 4. Co znaczy dla Ciebie makijaż ?
Przede wszystkim  staram się, zeby ukrył moje mankamenty, a uwydatnił tą moją lepszą stronę ;)
A poza tym makijaż traktuje jak zabawę. Zdarza mi się wychodzić bez makijażu, nie jest to dla mnie tragedią ;) Życie nie składa się przecież tylko z tapety na twarzy ;)
 5. Gdybyś mogła nałożyć na twarz tylko 4 produkty - co by to było ?
ZDECYDOWANIE - korektor pod oczy, bez tego ani rusz (genetycznie, niestety, mam dość duże sińce); tusz do rzęs, lubię je podkreślać, i to dość mocno; puder, ale delikatnie oraz jakiś balsam ochronny do ust, żeby nie spierzchły :D
 6. Co najbardziej lubisz w makijażu ?
Właśnie to, że za pomocą makijażu, można ukryć, to czego się w sobie nie lubi, co spędza nam sen z powiek (no mi może nie, ale pewnie ktoś się taki znajdzie). Jak mam korektor pod oczami od razu czuję się lepiej ;)
 7. Co myślisz o tanich i drogich kosmetykach ?
Tanie - często są bardzo dobrej jakości. A ja lubie tanie kosmetyki. Wyznaje zasadę "im mniej coś kosztuje, tym więcej będę mogła kupić" :)
A drogie ? Nie miałam okazji korzystać ze zbyt wielu. Ale uważam, ze czasami na warto przepłacać. Ok, jeżeli np ktos ma problemy z cerą i wie, ze dane kosmetyki mu pomogą, sprawdzają się. Ale jak ja nie mam na szczęscie takich to wystarczy ma krem za 10 ziko i micha się cieszy :DNie potrzebuję wydawać 20000zł na krem. Może kiedyś.
Tak samo jest z kolorówką - każda firma ma swoje perełki (zapewne). I nie należy sugerować się ceną. Jak coś jest tanie to nie znaczy, ze to badziew, i odwrotnie - jak coś jest drogie, to wcale nie znaczy, ze jest super mega ekstra itd :D
 8. Jaką radę dałabyś dla początkujących ?
Im mniej, tym lepiej ! I nie zaczynajcie zbyt szybko - potem szybciej mogą pojawiać się zmarszczki (choć to zależy od wielu czynników). I niezaprzeczalnie - zawsze zmywajcie makijaż. Nawet po całonocnej, upojnej imprezie ! To zaprocentuje w przyszłości ;)
 9. Jakiego makijażowego trendu nigdy nie rozumiałaś ?
Właściwie, to jakoś nie bardzo śledzę makijażowe trendy. Ale nie rozumiałam nigdy białych brwi. Może to fajnie wygląda na wybiegu (jak dla kogo, gusta i guściki), ale ludzie przenoszą to do codziennego, normalnego życia i nie wygląda to fajnie.
 10. Co myślisz o makijażowej społeczności na YT/bloggerze?
 Super ! Tyle się nauczyłam ! Wreszcie wiem jak się malowac, żeby wyglądać dobrze. Świeżo i młodo ;)
Mam nadzieję, że uda mi się też poznać, którąś z was normalnie, na żywo :D Byłoby ekstra ;)

To tyle na dziś. Zapraszam do odpowiedzi na te pytania, ubawiłam się pisząc odpowiedzi ;)

 Trzymajcie się,
Pozdrawiam cieplutko W. :*

wtorek, 15 kwietnia 2014

Pustaczki / projekt denko marzec cz. II

Uff... Wreszcie prezentuje Wam drugą część denka. Naprawdę miesiąc w miesiąc dziwię się, jak dużo produktów udało mi się zużyć. Oficjalnie stwierdzam, że jestem zużywawczym TERMINATOREM ! :D
W tej części pokaże wam produkty do szeroko pojętej pielęgnacji ciała i inne produkty z ciałem powiązane ;) Mam nadzieję, ze nie zanudzam was tymi denkami :D

- Balea - Diamanten traum - Dusche - żel z najmniej udanej według mnie limitowanki Balea od lat. Zapachy straszne, a ja oczywiście kupiłam całą serię :D Poza tym uwielbiam żele Balea, są tanie, wydajne i nie wysuszają skóry. Tego zapachu oczywiście nie kupię ponownie, zresztą nie są już dostępne, ale do żeli Balea będę wracać zawsze ;)
- Original Source - Raspberry & Vanilla Milk - Shower - [RECENZJA] - jeden z moich ulubionych żeli pod prysznic. Ten konkretny szczególnie za zapach, zapach dzieciństwa :D Kupię ponownie
- Kamill - Kokos-Sachne - wellness shower - średniak. Zapach trochę chemiczny, męczący, ale żel sam w sobie fajny. Dosyć gęsty, dobrze się pieni. Ale pod koniec dałam go mamie do zużycia. Generalnie bardzo lubię zapachy kokosowe, ale ten, bo ja wiem ... Jakiś dziwny był. Nie kupię ponownie.
- Avon - Skin So Soft - satin sheer body oil - masakra ! Kiedyś dostałam go od kogoś, na szczęscie nie kupiłam go sama, bo chyba bym dostała wścieklizny... Ma tak duszący zapach, że nawet przy otwartym oknie mam atak kaszlu. Poza tym kompletnie nie nawilża. Nie kupię ponownie
- Lirene - krem do rąk odżywienie - mam w sumie nie skonkretyzowane zdanie na jego temat. Bo niby dobrze, szybko się wchłania, dzięki czemu nie był uciążliwy dla mnie np na zajęciach, bo zawsze miałam go w torebce i mogłam używać zawsze bez obawy, że przez pół godziny nie będę mogła pisać. Ale ma w składzie oczywiście parafinę, więc nie nawilża. Mam gdzieś jeszcze jedno opakowanie, ale nie kupię ponownie. 
- Joanna - Sweet Fantasy - krem do rąk wanilia - dziwny krem. Strasznie długo się wchłania, a duszący zapach. Ciężko go wydobyć z opakowania. Nawilżenia nie zauważyłam. Nie kupię ponownie.
- Acerin - hot cream - krem na zimne stopy i dłonie - to już ostanie moje opakowanie tego okropnego kremu. Nie robi nic z tego co obiecuje producent. Nie kupię ponownie
- Dax - Perfecta - żel pod prysznic peelingujący - Zmysłowe wygładzenie - drobnoziarstnisty - [RECENZJA] - produkt bez sensu, bo ani żel ani peeling. Nie kupię ponownie
- Balea - Rasiergel - Caribbean Dreams - [RECENZJA] - baardzo przyjemny żel do golenia. Nie spływa z nóg, piana jest gęsta i nie potrzeba jej dużo do jednej aplikacji. Kupię ponownie
- Alterra - Korpermilch - Pfirsich & Litche - z tego co wiem nie jest już dostępny, kupiłam go kiedyś w CND. Ale, że tak powiem szału nie ma i nie widzę potrzeby lecieć od razu do Rossmanna po kolejna butelkę, tylko w innym zapachu oczywiście. Powód ? Dziwny, skisły zapach, a nawilżenie średnie. I wchłania się opornie. Nie kupię ponownie
- Farmona - Tutti Frutti - peeling do ciała - figi & daktyle - średni zdzierak. I koszmarne opakowanie - twarde, ciężko z niego wydobyć produkt. Musiałam odkręcać buteleczkę, żeby w ogóle coś z niego wyleciało. Ale zapach fenomenalny. Nie kupię ponownie. 
- Balea - Creme Seife - Pfirsich & Nektarinenduft - mydło jak mydło, nie wysusza, dobrze myje ręce z podkładu. Ale ten zapach !!!! Myłam ręce tylko po te, żeby go poczuć, czasami też po prostu odkręcałam buteleczke i wkładałam w nos :D Kupię ponownie
- Intimelle - kremowy płyn do higieny intymnej - Nagietek - [RECENZJA] - zdecydowanie polecam. Wydajny, taniutki i nie podrażnia. Kupię ponownie
- Colgate - Plax Ice - nie przepadałam za nim. Nie odświeża oddechu, nie pielęgnuje jamy ustnej. Nie kupię ponownie

- Carea - płatki kosmetyczne - [KWC] - moje zdecydowanie ulubione płatki, których nigdy nie zamienię na inne. No, chyba że przestaną je produkować. Kupię ponownie
- Isana - Nagellack - Mandelduft - [KWC] - kolejny z serii moich KWC. Idealnie zmywa lakier, tani, wydajny, ogólnodostępny. Kupię ponownie
- Alterra - Deobalsam - [RECENZJA] - naturalny antyperspirant bez aluminium. Dla alergików i wrażliwców idealny, także dla wyznawców eko pielęgnacji. Tylko trzeba do niego przyzwyczaić swoje ciało i nie denerwowac się, ze nie działa. Trzeba dac mu po prostu trochę czasu. Kupię ponownie
- Balea - Deo Roll-on - Cocos & Nektarine - co najbardziej mi się w nim podobało to zapach. Na zimniejsze miesiące ok, bo sie tak nie pocimy :D Ale nie chronił szczególnie. Nie kupię ponownie, muszę tylko skończyć swoje zapasy
- H&M - Body splash - red berry - malutka mgiełka, która zawsze była ze mną w torebce. Miała fajny, słodki zapach, ale nie utrzymywała się długo na ciele. Kupię ponownie, jeżeli H&M znowu wypuści coś podobnego
- Blend-a-med - świeża mięta - no coż ... Ostatni pasty tej firmy nie sa moimi ulubionymi. Miałam wrażenie, ze zęby mam nadal brudne :D Nie kupię ponownie

To tyle... A już mam kolejny wielki worek z tego miesiąca :D

Trzymajcie się,
Pozdrawiam cieplutko W. :*

poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Temat TABU ? Intimelle, Kremowy płyn do higieny intymnej + porównanie

Wy też tak mało słyszycie o produktach do higieny okolic intymnych ?
Nie wiem, za bardzo w czym rzecz, może to coś wstydliwego ?
W każdym razie nie dla mnie. Dla mnie to produkt jeden z wielu jakie stoją pod prysznicem. Taki sam jak szampon czy żel pod prysznic. Chociaż niezwykle ważny . Dlatego postanowiłam się z wami podzielić moim odkryciem :)

Pewnego pięknego dnia (był piękny, bo to było w lecie) zaszłam do Drogerii Natura (co już jest dziwne, bo to moja najmniej lubiana drogeria z sieciówek). Akurat była promocja przy kasie, na którą namówiła mnie Pani, 2 żele Intimelle w cenie jednego (czyli zapłaciłam za oba 7.99). Pomyślałam sobie, a co mi tam, najwyżej będę nimi myła pędzle, bo cena jak najbardziej korzystna. Kilka miesięcy przeleżały w szafce zapasów. Zabierałam się za nie opornie, nie wiem może bałam się, że wypali mi skórę :D Aż w końcu się za nie zabrałam ...

Nagietek :
Po wersję z nagietkiem sięgnęłam najpierw. Nie przepadam za różanymi zapachami, dlatego nie chciałam od razu się do nich zrazić :D Ma bardzo dobry skład - posiada ekstrakt z nagietka oraz kwas mlekowy. Ma także w składzie SLS, ale nie na początku, co działa na jego korzyść. Nie zawiera też mydła ani substancji zagęszczających.
Ma lekko kwaśny zapach, co absolutnie nie jest wyczuwalne podczas używania, ja po prostu wsadziłam nos w butelkę :D Barwa jest lekko beżowa, czego dzięki mojej super ręce (:D) niestety nie zobaczycie na zdjęciu ...
Jest dosyć wodnisty, ale nie posiada zagęszczaczy i to zapewne dlatego. Jak nie wyleje się 10 pompek na raz to nie ucieka z ręki, a i produkt się nie marnuje ;)
Spełnia swoje podstawowe zadanie - bardzo dobrze myje. Lekko pachnie, odświeża i delikatnie się pieni.
Co najważniejsze - nie podrażnia ! Jest też bardzo wydajny, wystarczą 2-3 pompki i gotowe ;)

Róża :
  To wersja, którą używam obecnie. I zapach nie jest taki straszny ! Nie jest intensywny, co wiadomo dla każdego może być plusem albo minusem, ale mnie to zdecydowany plus ! :)
Jego zaletą jest też to, że jest bardzo delikatny i nawet po depilacji nie podrażnia skóry.
Jedyne, co na pierwszy rzut oka, jest inne w tych żelach to kolor i zapach :D
Ten jest bardziej perłowy i odrobinę bardziej beżowy. Delikatnie się pieni jak jest brat ;) Także zawiera kwas mlekowy oraz w tej wersji ekstrakt z róży stulistnej.

Ostatnim, dodatkowym, plusem jest oczywiście pompka, która pomaga tym płynom być wydajnymi. Inaczej pewnie taka wielka (400ml) butla skończyła by się po miesiącu.

Dla mnie to produkty działają jednakowo i nie widzę specjalnej różnicy podczas jak i po ich stosowania.
Na pewno będę sięgać po produkty Intimelle coraz częściej ;)

Wszystkie produkty z linii Intimelle zawierają delikatne składniki myjące, które są przyjazne dla wrażliwej skóry. Kwas mlekowy zawarty w żelach i płynach Intimelle sprzyja utrzymaniu właściwej flory bakteryjnej i pomaga w zachowaniu prawidłowego kwaśnego pH okolic intymnych. W żelach i płynach Intimelle nie ma mydła ani sztucznych substancji zagęszczających. 

Nie wspomniałam Wam chyba jeszcze, że Intimelle to produkt własny Drogerii Natura ;)
To tyle, mam nadzieje, że o niczym nie zapomniałam :)
Chętnie wypróbuję innych wersji. A może wy używałyście i możecie mi jakąś polecić ? :)

Trzymajcie się,
Pozdrawiam cieplutko W. :*

czwartek, 10 kwietnia 2014

Pustaczki / projekt denko marzec cz. I ! Uwaga, znowu gigant !

Naprawdę zaciekawia mnie fakt jak ja to robię, że tak dużo zużywam. Zawsze wydaje mi się, że w tym miesiącu lipa, nic nie zużyłam, szkoda robić nawet zdjęć. Zaglądam do szafki z pustakami a tu niespodzianka ! Prawie się z niej wysypuje :D Od kiedy zaczęłam zbierać te puste opakowania, a nie wyrzucać na bieżąco widzę jak dużo zużywam, a co za tym idzie co mogę kupić :D
W tym miesiącu udało i się zużyć :
Z kolorówki :
- Astor - Play it Big ! - lash extensive mascara - masakra nie maskara ! Niby włoski, które miały chyba dac efekt pogrubienia albo wydłużenia rzęs były wszędzie tylko nie na rzęsach. Miałam je na całej twarzy, szczególnie po intensywnym dniu. Nie kupię ponownie
- Essence - I love Runway highlighter - bardzo go było widac na twarzy. W sensie jego granice - ciężko było go rozetrzeć. Ogólnie jakiś nie w moim typie był. Próbowałam go też dawać w wewnętrzny kącik oka, ale tam znowu był za słaby. Nie kupię ponownie
- Maybelline - the Rocket Volum' Express Mascara - jak to dziadostwo ciężko zmyć z rzęs ! Poza tym nie lubię silkonowych szczoteczek. Efekt może był fajny, ale trochę się osypywała pod koniec dnia. Nie kupię ponownie 
- Eveline - bio Hyaluron 4D, BB korektor do twarzy 8 w 1 kryjąco-rozświetlający, odcień nude - no rozwietlający to on nie jest. Jakoś szczególnie też nie kryje. Ale jest lekki, nie wchodzi w zmarszczki. Mam jeszcze jeden w zapasie, ale nie kupię ponownie

A z pielęgnacji włosów :
- Schwarzkopf - Palette - Salon Colors - 9-7 Miedziany Blond - piękny kolor, jak na razie dobrze się utrzymuje, nie wypłukuje się szybko. Mam teraz włosy w kolorze złota, które wszyscy chwalą ;) Kupię ponownie
- Isana - Trocken Shampoo - średniak. Ma strasznie duszący zapach, musiałam przed nim uciekać z łazienki :D Biały nalot zostawał mi na włosach, nieba dało się do wyczesać, ale było widac, że coś tam jest. Efekt siwych odrostów nie jest u mnie pożądany. Nie kupię ponownie
- Schwarzkopf - Gliss Kur - Silk Gloss Hairspray - moc 3 extra starker halt - ja chyba jednak wolę lakiery z serii Taft. Ten był byle jaki. Słaby, nie utrzymywał niesfornych włosków tam gdzie miały być - a o to najbardziej mi chodzi. Wystarczyło, że wiał wiatr i już było po fryzurze. Nie kupię ponownie
- Green Pharmacy - Szampon do włosów suchych - olej arganowy i granat - wiecie co ? Śmierdział jak sfermentowane wino domowej roboty :D Ale poza tym przyjemny. Włosy nie były obciążone, nadawał się też do mycia pędzli. Kupię ponownie, ale spróbuję innej wersji ;)
- Garnier - Ultra Doux - Sekrety Prowansji - Morela z regionu Roussillon i olejek migdałowy - [RECENZJA] - szampon, który naprawdę bardzo mi się spodobał. Nie obciążał włosów, długo zachowywały świeżość. Bajeczny zapach. Kupię ponownie 
- Biosilk - Silk - jeden z moich ulubionych jedwabi do włosów. Wiem, że to same silikony, ale ja używam go tylko jak mam spięte włosy, np. w warkocz i chcę żeby ładnie błyszczały. Jedyne "ale" mam do opakowania. Nie podoba mi się ta forma dozowania produktu, ja zawsze przelewam go do opakowania z pompką. Kupię ponownie
- Alverde - Aroma pflegeol - Kokos - bardzo przyjemny olejek. Używałam go głównie do olejowania włosów - tu spisał się świetnie. Włosy były miękkie, odżywione, lśniące. Ale także do ciała i muszę przyznać, że taka opcja nawilżania bardzo mi odpowiada - w sensownej ilości szybko się wchłania, nie brudzi ubrań, a ciało ... Ciało jest niebiańskie ! Kupię ponownie
- Inter fragrances - Seboradin Niger - Lotion kuracja do włosów przetłuszczających się, skłonnych do wypadania - nie rozumiem fenomenu tego produktu. Mi nie pomógł. Dodatkowo strasznie obciążał mi włosy. Nie kupię ponownie
- Barwa - Szampon jajeczny - regenerujący - chemiczny zapach, strasznie lejący, wodnisty, niewydajny. Ale dobrze domywa pędzle :) Mam jeszcze jedno opakowanie, które już kończę. Nie kupię ponownie, potrzebuję czegoś bardziej wydajnego

Twarz :
- Bourjouis - Micellar Cleansig Water - [RECENZJA] - wreszcie zużyłam tego straszaka. Najgorszy płyn micelarny jaki w życiu używałam ! Nikomu nie polecam, a zainteresowanych zapraszam do recenzji. Nie kupię ponownie
- AA - Pielęgnacja młodości 18+ - oczyszczający peeling do mycia twarzy - [RECENZJA] - nic szczególnego. Wolałam jego poprzednią wersję, przed ulepszeniem. Nie kupię ponownie
- Rival de Loop - Pianka do mycia twarzy - kupiłam za grosze w CND. Bardzo niewydajna, do umycia twarzy potrzebowałam nawet 8 "pompek", co sprawiło że zużyłam go w jakies 3 tygodnie. Skóra była po niej ściągnięta, sucha. Nie nadawała się do zmywania makijażu, nie radziła sobie nawet z resztkami. Nie kupię ponownie 
- Ziaja - Naturalny oliwkowy krem pod oczy i na powieki - całkiem przyzwoity krem. Dobrze nawilżał, nie podrażniał mojej wrażliwej okolicy oczu. Nadawał się zarówno na noc, jak i na dzień - pod makijaż. Może to nic wielkiego ale lubię go. Kupię ponownie
- AA - Cera Mieszana - krem na dzien zwężający pory - no nie powiedziałabym, że on zwęża pory. Poza tym bardzo przyjemny krem. Nie zapycha, skóra się po nim nie świeci. Ale nie zauważyłam jego właściwości pielęgnujących. Nie kupię ponownie
- Evitte - Nawilżający tonik - kleiła mi się twarz, nie nawilżał. Nie kupię ponownie

Niedługo zapraszam na II część, gdzie przedstawię wam produkty do pielęgnacji ciała, które udało mi się zużyć :) Mam nadzieję, ze następne denka będą już w jednej części :D Będę się przynajmniej starać ;)

Trzymajcie się,
Pozdrawiam cieplutko W. :*

wtorek, 8 kwietnia 2014

Peelingujące żele pod prysznic Perfecta - drobnoziarnisty kontra gruboziarnisty !

Nie wiem czy właściwie jestem odpowiednią osobą do opisywania peelingów do ciała .
Właściwie nie zużyłam ich w życiu zbyt dużo. Nigdy nie wierzyłam w ich "moc". Ale od czasu do czasu sięgam po tego typu produkty. Peeling to dla mnie nie jest coś co koniecznie musi znaleźć się w mojej łazience, to raczej taki produkt dodatkowy, może być ale nie musi . W każdym razie "nie umrę" jak mi ich zabraknie ;)
Przedstawię wam je więc z punktu widzenia laika peelingowego :)
Po lewej stronie mamy dronoziarniaka po prawej - grubasa. A jak się spisały ?
Za chwilę się przekonacie :)
Zacznijmy od grubasa :
Opis producenta:

Żel pod prysznic peelingujący o pomarańczowo-kawowym zapachu, który pobudza. Polecany do codziennej pielęgnacji i mycia ciała dla osób , które pragną mieć gładkie i jędrne ciało oraz lubią kuszące zapachy.


Jak działa :
Drobiny ziaren kawy + Caffeine - SLIM complex

  • idealnie usuwa obumarłe komórki naskórka
  • wspomaga walkę ze "skórką pomarańczową"
  • wygładza, ujędrnia i uelastycznia skórę
  • poprawia ukrwienie skóry
  • zwiększa skuteczność preparatów antycellulitowych oraz modelująco-wyszczuplających


Pomarańczowo-kawowy zapach poprawia nastrój i dodaje pozytywnej energii.
Cóż mogę o nim rzec ? Naprawdę niesamowity, pobudzający zapach. Używam go zawsze rano, pomaga mi wrócić do świata żywych :D Ale muszę uważać, to całkiem dobry zdzierak :) Nie wiem czy nadaje się do codziennego użytku, ja staram się go tak często nie używać. Po wyjściu spod prysznica mam całe czerwone nogi, bo to głównie tam go używam.
Skóra po zastosowaniu go faktycznie jest gładka, a martwy naskórek usunięty.
Ilość drobinek jest, jak dla mnie zadowalająca. Jest ich dość dużo, dzięki czemu możemy się naprawdę dobrze i mocno wyszorować :)
Konsystencja nie jest upierdliwa jak w przypadku jego brata - żel nie ucieka z ręki, nie wylewa się między palcami . Nie ma problemu z jego dozowaniem. Tubka jest miękka i giętka, dzięki czemu możemy go zużyć do samego końca ;)

A teraz czas na drobniaka :

Opis producenta:
Żel pod prysznic peelingujący o pomarańczowo-waniliowym zapachu, który zniewala. Polecany do codziennej pielęgnacji i mycia ciała dla osób, które pragną mieć gładkie i jędrne ciało oraz lubią zmysłowe zapachy.
Działanie:
Drobiny orzechów i migdałów + L-carnitine- Slim complex
  • idealnie usuwa obumarłe komórki naskórka,
  • wygładza, ujędrnia i uelastycznia skóre,
  • poprawia ukrwienie skóry
  • wspomaga walkę ze "skórką pomarańczową"
  • zwiększa skuteczność preparatów antycelluliotowych oraz modelująco-wyszczuplających


Oj, tutaj nie będę już tak miła. Zapach ja to zapach, ale dla mnie trochę mdły.
Do tego konsystencja - strasznie rzadka, lejąca. Żel, bo nie można tego inaczej ująć, przecieka przez palce.
(Niby w sumie jest to żel, ale ja musze się do tego przyczepić).
Dodatkowo - wiem, że on jest drobnoziarnisty, ale to to była już przesada. Był taki ... piaskowy. Nawet nie, bo jakbyśmy się piaskiem wyszorowały to przynajmniej byłby jakiś efekt (kto robi sobie peeling stóp na plaży ?  :D) Po użyciu tego produktu nie odczułam na ciele żadnej różnicy. Używałam go codziennie wieczorem i starczył mi na ok 2 tygodnie. Gdyby nie to, ze dałam za niego w Biedronce jakieś grosze (ok 4 zł) pewnie była bym zła. Bo tak o to ja się mogę umyć zwykłym żelem, nie potrzebuję takiego bajerku.
Na jego korzyść przemawia jedynie to, ze tych "drobinek" było naprawdę sporo.

Dla mnie to proste - wygrywa GRUBASEK :)

Trzymajcie się,
Pozdrawiam cieplutko W. :*

niedziela, 6 kwietnia 2014

Malinowa Mamba ! Original Source, Raspberry & Vanilla Milk Shower Gel

Macie takie zapachy, które kojarzą wam się z dzieciństwem ?
Takie, które zawsze jak poczujecie cofacie się w czasie ?
Jestem pewna, że tak ;)
I ja też takie mam. Pewnie też jadłyście nałogowo Mambę jako dzieci. (Pamiętacie tą reklamę : Wszyscy maja Mambę ! Mam i ja ! ? :D) Guma rozpuszczalna to była chyba moja największa miłość, jeżeli chodzi o słodycze ;) Nigdy nie byłam czekoladożercą, poza Mambą, to chyba najbardziej kochałam żelki (ale nie o tym Weroniczka, nie o tym, do rzeczy) . Moim ulubionym smakiem była malinowa. Do daj pory zdarza mi się ją kupować :D
 Opis producenta :
Nierutynowe marshmallow. Co potrafi połączenie dojrzałych i soczystych malin ze słodyczą i aromatem wanilii? Może zamienić się w pianki marshmallow. My ukryliśmy je w żelu pod prysznic. Jest więc słodko, różowo, aromatycznie i bez rutyny. Malina w towarzystwie wanilii może umilać czas co rano, co wieczór lub kiedykolwiek tylko masz ochotę. 
Skład:  Aqua, Sodium Laureth Sulfate, Sodium Chloride, Cocamidopropyl Betaine, Glycerin, Parfum, Rubus Idaeus Fruit Extract, Vanilla Planifolia Fruit Extract, Poluquaternium-7, Tetrasodium Glutamate Diacetate, Sodium Benzoate, Lactic Acid, Styrene/Acrylates Copolymer, Benzotriazolyl Dodecyl p-Cresol, CI 16035, CI17200

Kiedy pierwszy raz powąchałam ten żel, chyba około 2 lata temu, przepadłam ! Ślinianki zaczęły intensywnie pracować, w Rossmannie dosłownie dostałam ślinotoku ! Wstyd był, ale trudno. :D Dosłownie przeniosłam się w czasie, kiedy opakowanie Malinowej Mamby znikało u mnie w kilka sekund ;)
Pamiętam jak dzisiaj, była wtedy promocja, od razu przygarnęłam 3 buteleczki :)
Nie miałam wtedy jeszcze styczności z tymi żelami, nie wiedziałam jak się spiszą, ale zapach dosłownie mnie kupił . Miałam ochotę kąpać się w tym, myć się, pachnieć tak i go zjeść !
 To, że niesamowicie pachnie, to już wiecie, a co poza tym ?
Jak widać konsystencja jest kremowa, taka budyniowa. Dobrze się pieni, ale nie tworzy tak gęstej, zbitej piany, jak tego typu produkty w reklamach telewizyjnych. Niewielka ilość wystarczy, zeby się umyć, ale nie będę udawać, ze używam go mało :D Walę go na siebie jak szalona, ale to moje zboczenie tym zapachem .
Gdyby nie to, byłyby całkiem wydajny. Innych zapachów aż tak nie molestuję i starczają mi na długo.
Nie wysusza mi skóry, ale też nie nawilża jak obiecuje producent, zapach też nie utrzymuje się na ciele, niestety... Wtedy myślę, że byłby moim ideałem. Gdyby tylko ten zapach mógł pozostać ze mną na dłużej ..
Dodatkowo naprawdę ładne, niestandardowe opakowanie plus silikonowy "zaworek", który nie pozwala wylać się produktowy, mimo że stoi na głowie :D
Cena bez promocji - mało zachęcająca (ok. 9 zł za 250 ml), sama najchętniej kupuję zele za 3-4 zł, ale zawsze poluję na promocję OS :)

Wiem, ze jest zarówno wiele zwolenników, jak i przeciwników żeli OS. Ja zaliczam się do pierwszej grupy ;)

Może OS pomyśli o stworzeniu balsamów do ciała ? Będę stałym kupującym/klientem :D

Trzymajcie się,
Pozdrawiam cieplutko W. :*

wtorek, 1 kwietnia 2014

Domowy Salon Urody - Nogi i Stopy - Pielęgnacja

Dawno nie przekazywałam Wam mądrości mądrości Domowego Salonu Urody, czas więc wreszcie to nadrobić :) Zbliża się lato, będziemy więc często pokazywać nogi, a już na pewno stopy. Przynajmniej ja. Nawet jak w lecie jest zimno zawsze mam nogi na wierzchu :D Jakkolwiek to nie brzmi :P

1) Olej osłabiający włoski 
Gdy mimo depilacji, dość szybko odrastają ci włoski na nogach, zastosuj olej krokoszowy (do kupienia w sklepach ze zdrową żywnością i kosmetycznych), który mocno osłabia kondycję włosów. Zacznij smarowanie tym olejem od razu po mocnej depilacji (usuwającej włoski z cebulkami). Powtarzaj co najmniej przez 10 dni. Po kilku takich kuracjach włoski zjaśnieją, zmiękną i będą znacznie słabsze.

2) Depilacja na słodko
Domową skuteczną depilację zrobisz przy użyciu mikstury cukrowej. Rozpuść dwie szklanki cukru w soku z trzech cytryn, gotuj na małym ogniu, powoli, aż masa lekko zbrązowieje. Wtedy dodaj 2 łyżeczki gliceryny i wymieszaj. Taką miksturę lekko przestudź i nakładaj np. pędzelkiem na skórę. Naklejaj paski tkaniny i po chwili zrywaj szybkim i zdecydowanym ruchem.

3) Gdy skóra jest zmieniona 
Jeśli po depilacji skóra piecze (mnie piecze:D), pomoże ci zimny kompres. Czerwone kropki na skórze zaś to oznaka stanu zapalnego. Można go łatwo zlikwidować, okładając nogi kompresem z sody oczyszczonej. Wystarczy łyżeczkę sody rozpuścić w szklance ciepłej wody i zmoczyć roztworem gazę, a następnie nałożyć na 10 minut na zmienione miejsca.

4) Miód w roli kosmetyku
Podrażnioną skórę po usuwaniu włosków możesz też smarować miodem pszczelim, który ma właściwości bakteriobójcze i łagodzące.

5) Używaj balsamów
Jak najczęściej smaruj nogi balsamami. W ten sposób wprawdzie zmiękczasz skórę, co ułatwia porost włosów, ale jednocześnie chronisz ją przed wrastaniem odrastających włosków w warstwę naskórka, co prowadzi do stanów zapalnych i bólu.

Szczególnie polecam sposób pierwszy, z olejem krokoszowym ;)

Trzymajcie się,
Pozdrawiam cieplutko W. :*
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...