wtorek, 8 lipca 2014

Pustaczki / projekt denko czerwiec !

Czasu na chodzenie po sklepach w tym miesiącu nie miałam, ale na zużywanie na szczęście czasu ani ochoty mi nie zabrakło ;)
A to zaowocowało, kolejną, dość sporą porcją śmieci :D Zresztą, sami zobaczcie :

Kolorówka :

- Catrice - Quick Dry & High Shine Top Coat - swego czasu mój ulubieniec, teraz trochę mi się znudził, zużyłam już w końcu 3 buteleczki. Paznokcie się pięknie błyszczą, a lakier szybciej wysycha. Nie odbija się pościel, włosy, czy to co tam mamy w zwyczaju :D Obecnie mam nowego ulubieńca (Miss Sporty), ale ten kupię ponownie
- Catrice - Made to Stay - Inside Eye - 010 In the Mood Fot Nude - wiele osób się nim zachwyca, a dla mnie to nic szczególnego, ot taki sobie produkt zbędny. Nie zauważyłam żeby powiększał mi optycznie oko, poza tym szybko się ścierał i zostawiał dziwne, nieestetyczne ciapki na linii wodnej. Nie kupię ponownie
- Catrice - Eyebrow filler - kolejny ulubieniec ! Dla mnie ideał. Dobrze trzyma włoski, nadaje delikatny kolor, dzięki czemu zaoszczędzamy czas przy porannym makijażu. Kupię ponownie, nawet już kupiłam
- Beauty Diamond - Brilliant Effect - nail polish - właściwie to nie mój lakier, tylko mojej mamy - używała go tylko na paznokcie u stóp, mi też parę razy się zdażyło jak ją odwiedziłam. Ale nic szczególnego, więc nie kupię ponownie


- Balea - Farbglanz Spulung - Blutorange + Moringa  – z tego duetu, jaki zużyłam, odżywka była o niebo lepsza. Włosy dobrze się rozczesywały, nie były obciążone, ale o przedłużeniu czy w jakikolwiek sposób podkresleniu koloru /farby na włosach absolutnie nie moge powiedziec. Nie kupię ponownie
- Farbglanz Shampoo – Blutorange + Moringa – szampon perłowy – czego nie zauważyłam w sklepie, bo nie mam zwyczaju otwierania opakowań. Ale chyba jednak, z bólem, muszę go nabyć, bo szampon owszem, kosztuje grosze, ale szkoda mi go było wyrzucić, mam taką zasadę, którą łamię bardzo rzadko, że jak coś mi nie podpasuje to wyrzucam. A używać go było prawdziwą katorgą – włosy tłuste już tego samego dnia, którego je umyłam, czego nienawidze. Nie kupię ponownie
- Green Pharmacy – Szampon do włosów tłustych u postawy i suchych na końcach – lubię szampony GP. Naprawdę, podobają mi się ich ziołowe zapachy, są przezroczyste więc nie obciążają, serio, lubię je. Ale ten szampon nie różnił się dla mnie niczym od innych wersji. Kupię ponownie, bo dla mnie są ok, ale ten, ze tak powiem tyłka nie urywa


- Yves Rocher – appricot friuty scrub – co pierwsze rzuca się w oczy i w nos w zasadzie – przepiękny morelowy zapach, oraz struktura – jest to żel taki trochę jakby satynowy, perłowy z drobinkami, zdaje się jest to zasługa pudru z moreli. Ale najważniejsze jest tu działanie – o! I to jest to ! Tak cudownie oczyszcza skórę, że aż piszczy podczas zmywania! Mój ideał jeżeli chodzi o peelingi do twarzy. Myślę, że po zużyciu zapasów zostanę z nim na dłużej. Kupię ponownie
- Yves Rocher – Tradition de Hammam – maska do twarzy i włosów – do włosów użyłam tylko raz (zresztą jest za droga i za mała, żebym ją do tego celu używała), ale nie zauważyłam specjalnych rezultatów, dlatego z chęcią przeniosłam się z nią tylko na twarz. Maseczka trochę śmierdzi, to pewnie zasługa olejku arganowego, ale to nie jest jakiś wielki problem, zapach ulatnia się i na twarzy go nie czuć. Za sprawą glinki śmieszne zasycha na twarzy – dlatego pewnie producent zaleca trzymać ją krótko, ja oczywiście się postawiłam, trzymałam często nawet pół godziny, spryskując tylko co jakiś czas woda termalną. Co do działania – jakieś tam oczyszczenie i drobne nawilżenie było ale to nie to, czego spodziewałabym się po maseczce za 50zł. Nie kupię ponownie
- bebeauty – płyn micelarny – cud, miód i orzeszki. Wszyscy już niemalże go znają, większość uwielbia – ja uwielbiam. Mój makijaż zmywa bez zarzutów, do tego jest śmiesznie tani i powszechnie dostępny. Będę go kupować, do kiedy będą go produkować, a używać na zmianę z czymś innym, tylko dlatego, że po prostu w innym wypadku mi się znudzi. Kupię ponownie
- Pollena – Biały Jeleń – żel do mycia twarzy z oczarem wirgilijskim – [RECENZJA] - o wiele lepszy od swojego „zielonego” brata, bo nie wysuszał skóry. Ale nie kupię ponownie, jest zbyt rzadki, a przez to niewydajny


- Isana – Winter Dusche – Cranberry & Weisser Tee – jaki był szał kiedyś na ten żel ! Doskonale to pamiętam, nigdzie nie można go było dostać. Dlatego jak już na niego trafiłam, zrobiłam zapas, bo zapach nieziemski. Zupełnie „nie zimowy” jak dla mnie. Nie rozumiem dlaczego nie wszedł do stałej oferty, ale cóż, zapas jest więc płakać póki co nie będę, mam chyba jeszcze jeden gdzieś upchnięty :D Żele Isany są jednymi z moich ulubionych – głównie ze względu na cenę, przyznaję, ale i zapachy mają bardzo ciekawe, niestety głównie właśnie te z limitowanek. Są wydajne, nie wysuszają jakoś strasznie skóry, dlatego też się na nie decyduje. Kupię ponownie, niestety już nie ten zapach
- Perfecta – żel pod prysznic peelingujący – gruboziarnisty – [RECENZJA] - dużo lepszy od swojego drobnoziarnistego brata, bo przynajmniej peelingował coś tam. Ale zapach, tak mniej więcej od połowy opakowania, był po prostu nie do wytrzymania ! Śmierdział starym, palonym plastikiem !! W życiu nie kupię ponownie !
- Radox – Soothe - zapach cudo ! Rozpieszczał mnie, zdecydowanie, w zimniejsze dni ;) Kocham wanilię pod każdą postacią ;) Dla tych, którzy jednak za nią nie przepadają – nie jest aż tak intensywna. A sam żel – dosyć gęsty, opakowanie z silikonowym zaworkiem, wić nie było wszystko ufajdolone. Żel jak żel, mył, ładnie pachniał. Kupię ponownie

- Balea – Splashy Kiwi – Bodylotion – od kiedy powiedziałam, że więcej nie kupię tych badziewnych balsamów od Balea, coraz bardziej mi się podobają :D Szybko się wchłania, nawet dobrze nawilża, tylko jest niewydajny. Takie opakowanie starcza mi mniej więcej na 2 tygodnie, co nie przemawia za bardzo na jego korzyść. Zużyję jeszcze to co mam z ogromną przyjemnością, ale nie kupię ponownie
- Synergen – Balsam deo roll-on – ma fajny zapach – i to tyle dobrego co mogę o nim powiedzieć. Ale cóż cudów się po nim nie spodziewałam. Oczywiście o żadnej ochronie przed potem, nawet przed przykrym zapachem w ciągu dnia nie ma, w tym przypadku, mowy. Nie kupię ponownie
- Balea – Deo roll-on – Pitaya – właściwie to mogę o nim powiedzieć tyle co o jego poprzedniku. Nie kupię ponownie
- Dove – purely pampering – with shea butter and warm vanilla – balsam o zapachu iście zimowym, ale przecież było trochę zimnych dni, otulał mnie wtedy swoim zapachem. Balsamy Dove lubię, ale się nimi nie zachwycam, kupuję tyko jak naprawdę jest okazja, są zdecydowanie za drogie jak na to co robią i spokojnie mogę znaleźć dla nich zastępstwo, o wiele tańsze. Nawilżenie w miarę – ale to nie jest nic czym można by się zachwycać, nie wchłania się zbyt szybko, i to jest kolejny jego mały minusik, ale na szczęście nie oblepia ciała. Być może kupię ponownie, przy jakiejś okazji cenowej

- Ziaja – Sopot – krem pod oczy – kremy pod oczy Ziaja bardzo lubię, ale zawsze kupowałam Kozie Mleko, ewentualnie Oliwkę. Postanowiłam spróbować czegoś innego. No i spróbowałam, co oczywiście nie wyszło mi na dobre. Krem strasznie rzadki, dla mnie nie było praktycznie wcale nawilżenia. Nie kupię ponownie
- Evitte – Natural Care – przeciwzmarszczkowy krem na noc – przeciwzmarszczkowy haha, dobre ! Nie miał w składzie nic, co chociaż odrobinę mogło by go zakwalifikować na krem przeciwzmarszczkowy. Dla mnie zwykły krem nawilżający – nie kupię ponownie.
- Beyonce Pulse – nic ciekawego i nawet zapach za bardzo mi się nie podobał, ale dostałam go przy jakiejś drobnej okazji, to zużyłam. Jak to produkty tego typu – pachnie tylko przez chwilę, może odrobinę dłużej na ubraniach, ale to wszystko. Nie kupię ponownie
- Fruttini – Lychee Vanilla – body spray – ta mgiełka mnie zaskoczyła – intensywnością zapachu i długością jego utrzymywania się. Psiknęłam się rano – czułam jeszcze wieczorem. Super mgiełka za grosze (dostępna chyba tylko w Naturach, o ile się nie mylę). Bardzo fajna do odświeżenia w ciągu dnia, czuć od niej przyjemny chłodek. Kupię ponownie
- Colgate – Total – advanced clean – jakby to rzec, nie urzekła mnie. Nie kupię ponownie

No, to tyle moich comiesięcznych śmieci ;) A wam, dużo udało się zużyć w minionym miesiącu ? 

P.S. Nie mam internetu obecnie niestety, dopadam go w pracy, dlatego może być chwilowa przerwa w dodawaniu postów ...

Pozdrawiam,
Trzymajcie się W. :*

14 komentarzy:

  1. sporo tych denek :) bardzo sympatyczny blog, poczytałam, pooglądałam i chętnie będę wpadać częściej dlatego obserwuję :) jeśli masz ochotę zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Balea kusi :) Płyn micelarny z Bebeauty lubię, ale czasami zdarza się , że podrażnia moje oczy.
    Gratuluję zużyć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo, moich oczu nigdy nie podrażnił, a mam dość wrażliwe, przez to, że nosze soczewki ...
      Cóż dla każdego, coś dobrego :D

      Usuń
  3. jak zawsze jestem pod wrazeniem denka ;P A mi plyn micelarny podraznia oczy jak za duzo plynu naloze na platek i wleci mi plyn do oka ;) ale to chyba oczywiste ;P moja wina.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dobrze wiedzieć, że nie jestem odosobniona;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Hahah, oj tak, bardzo dobrze ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wspaniały blog, będę tu zaglądać częściej!

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za każdy pozostawiony komentarz - Jeśli będą jakieś pytania na pewno odpowiem pod postem.

Wszelkie próby autopromocji (m.in. zamieszczanie LINKÓW DO WŁASNYCH BLOGÓW) oraz prośby o wzajemną obserwację będą usuwane.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...